Polana

Niewielka polana na skraju lasu.

Przyszła w to miejsce, rozglądając się niepewnie. Krzyknęła gdy potknęła się o wystający korzeń, o mało nie wpadając w pokrzywy.
- Tego by mi tylko brakowało.. -mruknęła, siadając na powalonym pniu.

Przyszedłem. Spojrzałem się na dziewczynę, stałem dokładnie naprzeciwko niej. Skrzywiłem się. Zamyśliłem. Zrobiłem dwa kroki w lewo i oparłem się o drzewo. Wyjąłem kompas, przejrzałem się w nim. Schowałem go i się uśmiechnąłem.

Była tak zamyślona, że nie zauważyła pojawienie się obcej osoby. Ziewnęła i przeciągnęła się.

Wyjąłem papierosa i go zapaliłem. Palić w lesie... inteligentne. Zwrokiem szukałem zwroku dziewczyny, jednak był dość nieuchwytny.

Wparowała na polanę, rozwalając wszystko co jej stanęło na drodze. Potknęła się oczywiście o kamień i wywaliła się prosto w trawę.

Spojrzałem na dziewczynę, która się potknęła o kamień. Zrobiłem młynek oczami. Westchnąłem.

Zerknęła w tamtym kierunku.
- Co ty kobieto wyczyniasz? -mruknęła wstając

Zerknęła na chłopaka, mierząc go chłodnym spojrzeniem. Potem wstała, otrzepała się i rzuciła się wprost na Demonę.
- To był horror! -krzyknęła.

Podrapałem się po czole, po czym przejechałem dłonią po karku. Obserwowałem obie dziewczyny.

Obaliła się na ziemię, przygnieciona przez nią. Jęknęła, spotkanie z twardym gruntem nie należało do przyjemnych.
- O czym ty mówisz? Ktoś ci krzywdę zrobił?

- Sam pobyt w szpitalu był krzywdą. -stwierdziła, leżąc na dziewczynie- Kto mnie tam zaniósł? -spytała.

- Dobre pytanie, bo i ja nie wiem co tam robiłam -stuknęła ją lekko gipsem w głowę.
- Zejdź ze mnie, jakiś korzeń mi się w plecy wbija..

Zlazła z niej, siadając w siadzie skrzyżnym.

Podniosła się do pozycji siedzącej, rozmasowując obolały grzbiet. Rozejrzała sie po polanie zauważając sylwetkę jakiegoś człowieka.

W głębokiej ciszy przyglądałem się obu dziewczynom. Zachowywały się... dziwnie. Uśmiechnąłem się.

Przymrużyła oczy chcąc zobaczyć więcej, ale brak jakiegokolwiek światła robił swoje. Przez głowę przemknęła jej myśl, czy to czasem nie jakiś zboczeniec. Patrzyła w jego kierunku czekając na to co zrobi.

- Cześć! -machnęła do tego tam faceta, kładąc się na plecach.
- Kto nas tam zaniósł? -spytała jakby sama siebie.

Machnąłem do dziewczyny leżącej na trawie. Stamtąd i tak nie byłoby widać mojej twarzy, więc nie wykonywałem żadnej mimiki na twarzy... Powolnym krokiem ruszyłem ku nim.

Wzruszyła ramionami.
- To mógł być każdy
Dalej patrzyła na nieznanego osobnika.

Przewaliła się na brzuch, patrząc w kierunku tego osobnika.

Podszedłem wystarczająco blisko aby zobaczyć ich twarze.

Uśmiechnąłem się lekko, spojrzałem na tą, co do mnie machała i powiedziałem...

- Cześć.

- Andrea. -przedstawiła się. Miała niezwykle dobry humor.

Odpowiedział jej z uśmiechem - Arcady. Ale mów jak chcesz, nie posiadam "kompleksu" na punkcie swojego imienia... - Usiadłem naprzeciwko niej.

W sumie wypadałoby by się przedstawić
-Demona Crystal
Przyjrzała mu się uważnie.
- Co pan robi w lesie, nocą...zgubił się pan?

Uśmiechnęła się, kładąc głowę na trawie.