Kuchnia

Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- No, no całkiem gustownie.

Wlazła do kuchni, o dziwo nie robiąc hałasu. Dopadła lodówkę.

- Oj, kochanie zrób mi kanapki - Nie zważając już na to, że mogą zostać nakryte zapaliła światło.Teraz liczyło się tylko jedno, a mianowicie jedzenie.

Przyszedłem słysząc damski głos, a w dodatku już znany mi głos. Oparłem się plecami o ścianę.
-Dobry wieczór panią. Przywitałem je i uśmiechnąłem się niewidocznie.

Właśnie sięgała do półki, na której stało pieczywo. Usłyszała głos i odwróciła głowę, była tylko lekko zaskoczona.
- A twierdziłeś, że nie masz bułek - powiedziała z wyrzutem.

- Czeeeść. -powiedziała, podając Demonie kanapki. Sama zaczęła je jeść.
- Chcesz? -spytała Kevina, przełykając jedzenie.

-Nie lepiej było zapukać? Mruknąłem patrząc na dziewczyny i przenosząc wzrok na uchylone okno.

- mamy niekonwencjonalne sposoby wpadania do mieszkania -powiedziała przełykając kęs kanapki.

-zauważyłem, mruknąłem i podałem im po buteleczce wody z lodówki.

Wzięła wodę i napiła się.
- Idę się umyć, a potem spać. -wyszczerzyła się i powędrowała do łazienki.

Złapałem ją z koszulkę.
-Nie zapomniałaś się? Mruknąłem do niej.

- Nie dziękuję, nie przepadam za wodą -odstawiła ją i nie zważając na to, że ma przed sobą właściciela, perfidnie zajrzała do szafki i wyciągnęła...
- soczek! - pisnęła uradowana. Otworzyła butelkę i napiła się.

-O boże, jęknąłem tylko patrząc co robią dziewczyny. Przetarłem oczy ręką.

Oczywiście jak to Doom ma w swoim zwyczaju i nie czyta etykietek na butelkach, okazało się, że wychlała pół litra wina. A że ma słaba głowę do trunków, efekt był piorunujący.
Zaczęła się chichotać.

podniosłem wzrok na dziewczynę. Uniosłem brwi i spojrzałem na butelkę w jej ręku.

Uwiesiła mu się na szyi.
- ahihi kotek-upuściła butelkę na ziemie, roztrzaskała się na drobny mak.

Odsunąłem ją dłońmi i spojrzałem na butelkę.
-No to ładnie, mruknąłem jedynie.

Skoczyła na niego porządnie obalając na ziemię. Sięgnęła przez niego do szuflady wyciągając tłuczek. Chwyciła go w lewą ręką, zamierzając rozłupać tym gips.

Spojrzałem na tłuczek.
-Pieprznęło cię? Mruknąłem i wysunąłem się spod niej. Podniosłem się na równe nogi i pogładziłem po karku.

Trafiła najpierw w podłogę, gdzie przed chwila była jego głowa. Dopiero za drugim razem trafiła celnie rozwalając tym samym gips.
- Yay -krzyknęła uradowana i szczęśliwa pomknęła do łazienki, zostawiając syf w kuchni.

Spojrzałem na podłogę i cały ten syf, westchnąłem cicho.

Wyszedłem poszukać Andrei.

Podeszła do lodówki i wyciągnęła mleko, napiła się prosto z kartona. Chwilę postała, rozmyślając nad czymś. Odstawiła karton i zaczęła szperać po szafkach. Z rzeczy, których znalazła wzięła zapalniczkę i łyżeczkę. Przeszła do salonu.

Przyszedłem i zaciągnąłem się papierosem, wypuściłem dym nosem po czym otworzyłem lodówkę.