Dom Dzikiego.

Spojrzała na Demonę, wpadając w histeryczny śmiech przerywany płaczem.
- Kwiatki na horyzoncie! -krzyknęła, patrząc pod nogi.

- Fakenshitendupakalesony! - zawyła rozpaczliwe bo ledwo się mogła utrzymać.

Siadła na ziemi, patrząc w górę, w kierunku miejsca, gdzie została Demona.

A ona dalej tak siedzi uczepiona.
- Trzy...dwa....jeden... Lecę! ;___; - Spada, spada i spada aż wleciała na pobliskie drzewo. Złamała sobie przy tym kilka żeber i prawą rękę.

Podniosła się z ziemi i podbiegła do drzewa.
- Ojacie, Ty latasz. -wpełzła na drzewko, siadając obok Demony.

- Owszem, prosto do piekła -jęknęła.
- Weź mnie odplącz z tych łańcuchów...

Zaczęła szarpać łańcuchy, parę razy omal nie spadając z drzewa. W końcu ją uwolniła.

Syknęła z bólu.
- Wiesz może, co to delikatność? - Przekręciła się i zeskoczyła z drzewa czego zaraz pożałowała.
- Moje żebra - Łzy napłynęły jej do oczu. Pozbierała swoje ciuchy i się ubrała, po czym położyła się na trawie, dysząc ciężko.

Pobiegła z trudem na górę. Zaczęła tłuc się do drzwi Dzikiego. Jednak nie otwierał, więc zaczęła krzyczeć:
- Misiu, otwórz proszę, zostawiłam szczoteczkę i majtki! -w tej chwili na korytarz wyszli sąsiedzi, patrząc w stronę dziewczyny. Krzyczała i czekała aż łaskawie otworzy.

Zaczęła się znów tłuc.
- Ale zostawiłam tam test ciążowy! -krzyknęła, gapiąc się kątem oka na zażenowanych sąsiadów.

Po jakimś czasie i ona się doczłapała.
- Mogliby windę zamontować - mruknęła trzymając się zdrową ręką za brzuch. Oparła się o ścianę.
- To już nie ta kondycja na stare lata...

... Zrzucił jej test i znów zamknął..

- Andrea, gnaj do najbliższego sklepu po zapałki -szepnęła jej na ucho wręczając pieniądze.
- A państwo na co się gapia?!- warknęła - Małżeńskiej kłótni nie widzieliście, paszoł won do domu!

Spojrzała na test otwierając buzię na oścież.
- Ciekawe skąd miał? -zaczęła się pokładać ze śmiechu, bo ona takowego testu tam nie zostawiła.
Poleciała do sklepu, a potem wróciła z zapałkami.

*..xd*

- A wynik pozytywny? Dobra mniejsza o to -Usiadła na ziemi. - Rób co do ciebie należy

- Sprawdź. -rzuciła jej test i zaczęła podkładać zapałki pod drzwi. Potem wzięła jedną, podpalając wszystkie. Drzwi zaczęły się dymić na wszystkie strony.

Wyrzuciła ten przedmiot z odrazą.
- A idź mi z tym w pyry.. - patrzy na kopcące się drzwi, aż zakrztusiła się dymem.

Podeszła do drzwi i wykopała je z hukiem. Weszła do środka, siadając na kanapie.

Zaczęła przekopywać się przez barykadę, podpalając ją po chwili.

Wyszarpnęła od dołu krzesło i połowa tejże barykady rozleciała się. Usiadła sobie na nim obserwując dalszy bieg wydarzeń.

Wykopała barykadę i bum.
- Witam. -wlazła do łazienki, zamykając się na klucz.